Czy to cheatmeal czy najzwyklejszy, ale jednak atrakcyjny dla nas smakowo posiłek bez trzymanej diety – przyznajmy,że każdemu z nas zdarzyło się stracić hamulce i zamienić się w małym odkurzacz, który 'wciągnie' z talerza wszystko co na nim jest, mimo najedzenia już w jego połowie.. albo jeszcze więcej niż tylko jedną porcję. Jedna, druga łyżka, nasze kubki smakowe wariują, a chęć dalszej przyjemności jest w miarę normalną dla każdego reakcją.

 

Aby substancje odżywcze mogły zostać wchłonięte przez kosmki jelitowe i przetransportowane wraz z krwią, muszą przejść najpierw przez machninę napędzającą nasze trawienie – żołądek. W ciągu pierwszych minut naszego spożywania już intensywnie pracuje, ale nie wie jeszcze co go czeka. Orientując się o tym, wydziela razem z jelitem cienkim hormony, które ostrzegają o całym zajściu. Uwalniane są substancje, które powodują uwalnianie w naszym podwzgórzu, a konkretniej w ośrodku sytości, związków, które powodują zanik apetytu i poczucie właśnie sytości. Kiedy jemy posiłek w normalnym, naturalnym tempie – nasze organy wykonają te procesy w standardowym tempie, w porę informując nas o tym,że już dość konsumowania. Jednak przy łapczywym pochłanianiu, które często jest zjawiskiem towarzyszącym objadaniu się, niestety nie nadąża i zapewne uczucie sytości poczujemy dopiero wtedy, kiedy nasz żołądek już dawno będzie miał dość.

Wypchany żołądek potrzebuje sporo energii, aby móc poradzić sobie z dawką jedzenia, jaką mu zafundowaliśmy. Nic więc dziwnego, że większość energii którą posiadamy przenoszona jest właśnie na te procesy, a my robimy się coraz bardziej senni i w głowie nam nic innego jak odpoczynek. Dodatkowo życie utrudniają nam mdłości lub bóle brzucha, które nie są w tym przypadku niczym dziwnym, zważając na rozmiar naszego rozepchanego żołądka, który uciska inne narządy.

Wszystko wraca do normy po około 2 godzinach, jednak była to spora przeprawa. Kolejną przeprawą może być niestety ta związana ze spalaniem owego posiłku (lub posiłków), które mogły znacznie przekroczyć nasze zapotrzebowanie kaloryczne. O ile przed posiłkiem wykonaliśmy jakaś konkretną aktywność fizyczną – większość kalorii powinna zostać od razu spalona. Gorzej jest w przypadku jej nie podejmowania, nasze boczki mogą być niezadowolone.

Jest wiele sposobów na dolegliwości związane z przejedzeniem – mielony len, odpowiednie przyprawy, lampka wina lub kieliszek wódki, ziółka, długi spacer, napój z octu jabłkowego, delikatna gimnastyka brzucha lub środki farmaceutyczne, które tworzone są na bazie różnych składników i mają pomóc nam w trawieniu.

Najskuteczniejszym jednak jest oczywiście zachowanie umiaru; ) i nie mowa tu już o jedzeniu 5 posiłków dziennie, które będą mniejsze (chodź to dużo zdrowsze i jednak nie nadwyrężające naszego samopoczucia rozwiązanie). Jedzmy w miarę powoli, bo przecież nie chodzi w tym wszystkim tylko o pełny brzuch, ale także o delektowanie się tym, co nam smakuje;) Cieszmy się towarzystwem, rozmowami i smakiem potraw, a następnie dobrym samopoczuciem, a nie uciążliwą przez następne godziny chęcią leżenia i nie ruszania nawet palcami u stóp. Warto pamiętać o tym zwłaszcza aktualnie, czyli w weekendowym szale.