Na szczęście jest i na to sposób, o czym za chwilę. Kolejną problemem jest zbyt dużo chemi w produktach, o których myślimy, że są jej pozbawione. Mowa oczywiście o poczciwej piersi z kurczaka, w której skomasowana jest połowa tablicy Menedelejewa. Wreszcie, tak czesto przyjmowane o tej porze leki, które nie są bez wpływu na naszą wątróbkę.
A na koniec hulaszczy tryb życia, gdzie alkohol leje się strumieniami ... A więc do rzeczy. Na odkwaszanie proponuję pić albo wodę ze świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny, albo zajadać się grejpfrutem. Ja wybrałam to drugie. Niestety cytryny są teraz takie, że prędzej wybiję nią szybe w złości, niż wycisnę sok. Grejfrut, to już prawdziwa skarbnica antyoksydantów, witaminy c, przyspiesza metabolizm i stymuluje spalanie tkanki tłuszczowej. Jak się dowiedziałam prawdziwym skarbem jest biała wewnetrzna skórka , którą często wyrzycami ze względu na jej gorzki smak.
Jem tak od kilku dni i powiem wam, że nie jest jakoś najgorzej. Do grejfruta dorzuciłam kurację, suplementem o działaniu ściśle detoksykacyjnym czyli Hepaplus, Olimpu. No i oczywiście królowa wszelkiego oczyszczania, czyli woda mineralna, bez niej ani rusz. Dziennie staram się wypić minimalnie 2 butelki albo i więcej. Zmieniłam na ten czas również nawyki żywieniowe, wybierając częściej do jadłospisu lekkie sałatki z miarę "świeżych" warzyw o ile o tej porze roku można tak je nazwać. Mięsko oczywiście też musi być ale już tylko gotowane. Ewentualnie zapiekane w foli rybki. Detoks trwa już kilka dni i powiem wam czuje się dużo lepie i przede wszystkim lżej.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.