Po świętach nasz nasz organizm jest lekko rozregulowany, a szczególnie mechanizmy odpowiadające za kontrolę łaknienia, nasz żołądek również uległ rozepchaniu. W rezultacie jemy potem więcej, niż naprawdę potrzebujemy. Możemy jednak "oszukać " nasz mózg w taki sposób by "włączał" on stan sytości w momencie, gdy ilość dostarczonych kalorii jest względnie niska. Musimy postawić na produkty nieprzetworzone i sycące takie jak: całe jaja, mięso z umiarkowaną zawartością tłuszczu (udka z kurczaka, schab, wołowina typu rostbef), ryby, orzechy i migdały, warzywa (nimi samymi najeść się jest trudno, ale jeśli stanowią element posiłku, to sprawdzają się znakomicie), pełnoziarniste produkty zbożowe (takie jak choćby kasza gryczana), ziemniaki, owoce cytrusowe. Należy wyeliminować przy tym: słodycze, chipsy, frytki, orzechy (prażone i solone) ponieważ takie produkty można jeść bez końca! I bardzo utrudniają one kontrolę podaży energii.
Warto policzyć swoje zapotrzebowanie energetyczne i wprowadzić deficyt kaloryczny, pamiętajcie jednak żeby nie przesadzić, bo skończy się to atakiem wilczego głodu! Skupmy się na produktach wymienionych powyżej, a nie odczujemy ujemnego bilansu kalorycznego.
Każdy chyba wie, że aktywność fizyczna pomoże spalić zgromadzone zapasy energetyczne, więc zróbmy dobry i intensywny trening! Przyśpieszy on nasz metabolizm i zwiększy produkcję endorfin. Nie pozostaje nam nic innego jak szybki powrót na siłownię!
Część zgromadzonych przez nas "świątecznych" kilogramów to po prostu zatrzymana woda. Zatrzymanie wody spowodowane jest brakiem aktywności fizycznej i większym niż zwykle spożyciem cukrów oraz sodu. Stan ten jest chwilowy, ale dla niektórych z nas może być uciążliwy, dlatego jest kilka sposobów na pozbycie się jej nadmiaru: ograniczenie spożycia soli, ograniczenie spożycia węglowodanów, zwiększenie spożycia potasu (ten pierwiastek obecny jest głownie w warzywach i owocach), włączenie naturalnych diuretyków takich jak pokrzywa, skrzyp polny, mniszek lekarski, a także kawa i herbata.
Okres świąteczny to również czas lenistwa. Dłużej śpimy, później się kładziemy, dosypiamy w dzień. To również rozregulowuje nasz organizm. Zaburzenia w tej kwestii zwiększają nasze łaknienie. Warto więc wrócić do wcześniejszego schematu funkcjonowania. Pierwsza pobudka po kilku dniach takiej rozpusty może okazać się ciężka. Nie przejmujcie się! 2-3 dni i wszystko wróci do normy!
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.